środa, 31 grudnia 2008

bo to się zwykle tak zaczyna ...

"Bo to się zwykle tak zaczyna
sam nie wiesz kiedy, jak i gdzie
zrywa sie elektryczna linia
do pracy nie dojedziesz, nie

I choćbyś tuptał, skakał, darł się
Nikt nie wysłucha prośby Twej
bo tak to zwykle dzieje się
do pracy nie dojedziesz, nie

Tak mi źle, bardzo źle
Bo jak pech to pech..."

wtorek, 30 grudnia 2008

poranno nocne pobudkowanie ...

........
- a co ty tu jeszcze robisz??
- do pracy nie wstajesz??
- co zaczynasz od 8 czy 9 pracowac ?? !!!!
Sen myszowatej przerwał donośny męski głos szanownego taty ...
Zerwała się na równe nogi i patrzy na zaspaną męską sylwetkę.
- zegarek, zegarek, która to godzina, znowu zaspałam??
A zegarek -eM- jasno i wyraźnie wskazywał 01:50 AM .........
- czy ci odbiło - rzekła równie zaspana i zdziwiona Mysza
- patrz, która dopiero godzina i idź spać .... mówiąc to -eM- zmieniła bok i wtuliła głowę w jeszcze ciepłą podusię.
- yyy, hmmm, yyy przepraszam - odpowiedział szanowny tatuś.

Rano o 5:20 AM Mysza nie omieszkała obudzić ojczulka i zameldować, że już wstała.
Pobudka była odpowiednia :)

poziom patrzenia ...

Mysza wymyśliła ....
Czas zacząć katować nóżki i nosić obcasiska ...
-czyś ty zwariowała?? - rzekła rodzicielka do -eM- - przecież ty się zabijesz na tych obcasach !!
- nic podobnego, się nauczę i już ... ale dziwne bo wygodne są mimo wszystko ...

Bo czasem trzeba zmienić poziom patrzenia
Lepiej patrzeć z poziomu szyji w górę niż z poziomu ramienia
a jakby obciąć stopy w kostkach można byłoby się zmieścić pod pachą :)

środa, 24 grudnia 2008

z sennika ...

Tak to się oto ostatnio -eM- przyśniło:

Ciąża we śnie symbolizuje nowe plany i nadzieje, które dojrzewają w nas i zostaną w końcu urzeczywistnione.
Kobieta śniąca, że jest ciężarna: oczekuj od życia czegoś nowego, spełnią się twoje życzenia;
Widzieć kobietę w ciąży: szczęście materialne.

Ciąża - niedługo Twoje marzenia oraz plany się spełnią; zwiastuje także nowa przygodę miłosną.

wtorek, 23 grudnia 2008

krok po kroczku ....

Jak co roku o tej porze szykujemy się do zimowych świąt
z tej okazji chciałabym wszystkim życzyć
- nadzieji na lepsze jutro,
- własnego skrawka nieba,
- zadumy nad płomieniem świecy,
- filiznki dobrej, pachnącej kawy,
- pogodnych świąt zimowych,
- odpoczynku,
- zwolnienia oddechu,
- nabrania dystansu do tego, co wokół,
- chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.
- a nadchodzący nowy rok 2009 niech będzie jeszcze lepszy niż obecny.
Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku ...

wtorek, 18 listopada 2008

nie ma mnie tu ... 2

"Fatalny stan
Paskudny stan
Nie do zniesienia rzeczy stan rzeczy stan"
--- Z---

środa, 22 października 2008

nie ma mnie tu ...

duch ciało opuścił .....

poniedziałek, 15 września 2008

czarownica, wiedźma zła ... spalcie ją na stosie...

to co czasem siedzi w głowie Myszy czasem mnie przeraża...

czytając na onecie rożne nekrologi ludzi sławnych -artystów pomyślałam sobie jaki to smutek i żałoba byłaby w momencie gdyby jeden z Pink Floydów odszedł
..... fuuuuuuck...... moje myśli złe
czego sie dziś dowiaduje??
- odszedł, on jeden z nich, jeden z moich wielkich ....
Richard Wright

takich myśli miałam wiele i dobrych i złych
pamiętasz Złośnico w dniu twojej obrony??

zaczynam się ich bać ...
bo nie wiem czy ta następna myśl się spełni ...

ps. źle mi ....

sobota, 13 września 2008

a żebyście wiedzieli ...

a żebyście wiedzieli, że Mysza jest w depresji
przez was moja droga trójco ....
i wy już wiecie dlaczego :P

poniedziałek, 8 września 2008

nocne pląsy ...

Mysza obudziła się w środku nocy
coś lub ktoś jakby paparazzo pstrykał jej złośliwie po oczętach ...
otworzyła jedną zaspaną powiekę a za chwilę drugą ...
to nie paparazzo niestety to burza straszna oszalała
nie tam jakaś zwykła z piorunkiem czy błyskawoca ale jakaś straszna masakra
w myślach przypomniało sie jej pranie, które suszyło się na balkonie
- ooo szit... pomyślała - prania już chyba nie ma
biegiem założyła domowe laczki vel kapcioszki i oczki drugie coby trafić w drzwi i śmigiem migiem na balkon
a tam....
przerażenie w oczach -eM- odbijało się w tafli szyby
wszystko było oświetlone jakby ktoś postawił wielką mrygającą ciągle lampę błyskową ..

Mysza rozejżała się na około
cóż było robić, pranie należało ratować
z sercem na dłoni uchyliła drzwi i wystawiła czubek nosa
zauważyła, że balkon spływa a z nim pranie :(
cóż więc pozostało myszy jak tylko zdjąć to nieszczęsne pranie i wnieść do domu...
a drzewa jak patyczki kładły sie na ziemi
tego już dość
biedna -eM- walczyła z suszarką a wichura szalała oj szalała za oknem ...

nocne pląsy skończyły się snem głębokim na szczęscie
choć pobudka do poranna nie była już taka przyjemna ...

czwartek, 4 września 2008

i po urlopie :(

Mysza z niecierpliwościa dziecka oczekiwała na przysługujęce jej w tym roku 5 dni urlopu ...
Razem z -Zet- wybrały sie do Łeby
na pyszne rybki, smaczne napitki i dzikie chłopy ...
W sprawie dwóch pierwszych wszystko bylo w pożądeczku
- pyszne rybki co dzień na obiadek i kolacyjkę ....


- smaczne alkoholowe napitki podawane w wyśmienitych restauracjach :P

Jeśli chodzi o te dzikie chlopy hmmm Mysza i Złośnica znalazły tylko jednego godniego uwagi
niestety okazał sie być sztuczny bardziej niż dziki ...

Jednakowoż nie zraziło to szanownych koleżanek do szalonego wypoczynku gdyż:

-dużo spacerowały (zwłaszcza na zakupy),

- uprawiały dużo sportów (maraton pomiędzy opadami deszczu od knajpki do knajpki),

- i ogólnie leniły się aż miło było patrzeć na to wszystko i tam być

Dziekuję ci Złośnico za "prze... prze... prze..." urlop...

czwartek, 21 sierpnia 2008

cierpliwość nie jest mocną stroną

Mysza po mału traci cierpliwość
do kociambra, ktory to ma problemy zdrowotne, do ciuchów, których nigdy nie dość a trzeba się konkretnie no i w ilości minimalnej spakować na wyjazd tygodniowy ...
przecież to nie realne jest dla -eM-
a jak coś wypadnie itp itd
ble ble ble

ale już jutro o tej właśnie godzinie Mysza wypatrywać będzie pociągu
kierunek znany od dłuższego czasu ... ukochany wyczekany i wytęskniony urlop -eM-
Łeba :) już w sobotę ...

Mysza życzy pracusiom udanego prackowania w pracy i oddala się w wyznaczonym jej kierunku (no chwilowo do pakowania)

wtorek, 12 sierpnia 2008

motto tygodnia...

"Nadwrażliwość to mój wróg
Przerost duszy nad rozumem
W głowę kopcie mnie może
Może ozdrowieję"
Hey

czwartek, 31 lipca 2008

czwartek ...

Mysza dziś z wielkim bólem i z jeszcze bardziej zasypanymi piaskiem oczami ledwo zwlekła się ze swojej leżanki ...
może to przez upał, a może przez wypitą zbyt późno mrożoną expresso a może i z ekscytacji
w życiu -eM- sierpień będzie obfitował w wydarzenia wielce ważne
nad wszystkimi jednak góruje wyjazd jaki zaplanowała z Z
wyjazd wakacyjno leczniczy :) tzw. 3 w 1 jak określiła to Złośnica - dużo jodu, dużo mężczyzn, dużo alkoholu ... (kolejność drogi czytelniku dowolna) no i na dodatek od wczoraj są szczęśliwymi posiadaczkami biletów na TLK (tanie z nazwy -niestety) ze spaniem
ale kto by tam myślał o spaniu w takiej chwili ....

Mysza już nie pamięta kiedy to ostatni raz była nad morzem -Polskim i wogóle jakimkolwiek- dlatego te kilka dni będzie chłonęła pełną piersią
pozostało jeszcze tylko zakupić walizkę i w drogę ...
jeszcze tylko 22 dni ...

piątek, 25 lipca 2008

motto tygodnia...

"Do not try and bend the spoon.
Instead, only try to realize the truth.
What truth?
There is no spoon"

piątek, 27 czerwca 2008

cierpienia a historia

Mysza cierpi ...
psychicznie oczywiście bo fizycznie wszystko jest ok!
szukając świadectwa pracy natknęła się na dyplom ukończenia studiów ...
ehhhh
choć 5 lat temu (gdy studia dobiegały końca) 27 czerwca -eM- siedziała jeszcze w Kiel i liczyła dni do powrotu do domu, na uczelnie, do starego życia
a gdy przyszedł wrzesień to było "po ptokach" -szybkie dokończenie pracy dyplomowej, uzyskanie wpisów do obiegówki i szybka oborona i już, koniec
w wizjach dom i praca ...
później Mysza znalazła "święty" indeks w okładce z plus'a heh pamięta jak rozdawali je na targach pracy gdy -eM- była na I roku ...
no i jakby coś pękło
zaczęła wertować stronice z zapisanymi ocenami, zaczęła wspominać prowadzących i kolegów w "niedoli" studenckiej .... i aż łza się w oku -eM- zakręciła
bo przecięz 10 lat temu jako dumna maturzystka dostała się na Polibudę a co za tym idzie do akademika o szumnej nazwie "Solaris"
jeszcze nie wiedziała że spędzi tam 5 pięknych lat i że pozna tam tak ciekawych ludzi ...
Mysza bardzo dobrze pamięta swój pierwszy dzień w dsie
rodzice graty potrzebna do zycia przywieźli, ucałowali, zostawili kasę na biureczku i pojechali ...
-eM- jak przystało na nowego mieszkańca z leksza przestraszonego trzeba dodać ubrała się w pizamkę i rozłożyła notatki z pierwszych kilku dni celem nauki... zapukała sąsiadka
-cześć, jestem Ania, miszkamy obok razem z moim facetem Tomkiem i oboje jesteśmy już na II roku... :)
-a ha - odparła Mysza ze zdziwieniem
- co robisz? -zapytała sąsiadka i rzuciął okiem na wnętrze
- nie no w pierwszą noc chcesz sie uczyć?? eee tam idziemy z Tomkiem na piwo idziesz z nami
- no dobrze mogę iść - odparła zdziwiona Mysza bo to zdziwienie utrzymywało się przez cały czas trwania konwersacji
- no to się ubieraj i i dziemy do "Sąsiada"...
-którego? bo paru już znam -rzekła -eM-
- eee do pubu "Sąsiad", tam się chodzi bo w "Dzioopli" piwo nie dobre i ... (coś o czym Mysza nie napisze)
Więc pierwszy wieczór Mysza spędziłą przy piwku w gronie sąsiadów i innych bardziej lub mniej znanych ludzi....
potem -eM- dowiedziała się, że mieszkać z facetem to nie legalne jest i że ludzie się zamieniają, imprezuje się równie często co nie uczęszczanie na wykładach i że gdy się przetrwa 1 rok jest w zasadzie z górki
współlokatorka wprowadziła się kilka dni później i jak się okazało ona też ukrywała się wcześniej u swojego "chłopaka" ale dostała w końcu swój osobisty pokój... ze mną nie wiedzieć czemu... bo osobowość to ona była :) ale o tym cicho szaaaaaa

z czasem Mysza zmieniła sąsiadów, współspaczkę, towarzyszy na bardziej aktualnych (znaczy ma ich do dziś), zdobyła Sokratesa i wyjechała za granicę
ale do tej pory jak sobie o tym wszystkim pomyśli co się działo, jak się zyło i co się robiło łza się w oku Myszy kręci aż spada po policzku na ziemię ....

bo nie ma szans cofnąć czasu ...
bo nie ma szans do tego wrócić...
ale gdyby ktoś, kiedys wymyślił maszynę do podróży w czasie (nie tylko w książkach i powieściach) to Mysza ustawi na zegarku październik 1998 rok ....


historia a cierpienie

czwartek, 26 czerwca 2008

czereśnie

urosłam we śnie i teraz zbieram czereśnie...
choć do gwiaz jeszcze mi za wysoko ...

środa, 18 czerwca 2008

wydaje się ...

wydaje się, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki...
wydaje się, że im bardziej wyciągam rękę do wszystkiego to jestem do tego za niska ....

środa, 21 maja 2008

lubię...

Lubię:
- widok tęczy
- zapach powietrze po deszczu
- zapach dusznego sierpniowego popołudnia
- swojego siersciucha bardzo nawet lubię
- wczesne poranki
- kawę
- kaczeńce ...

sobota, 17 maja 2008

wczoraj

wczorajszy dzień był intensywny w wydarzenia ....
Najpierw z samego wczesnego ranka Mysza udała się na wyznaczoną wizytę u doktora S (to już druga z kolei i na pewno nie ostatnia niestety szczepić się trzeba)
i jak to było do przewidzenia znowu ścieła się z pacjentem hmmm (nerwy puszczają aż za często...)
szanowny pacjent a raczej pacjentka była zła, że starsza pani (tak po 80 była na pewno) podeszła do okienka bez kolejki piszczała za plecami -eM-, że tak nie wolno i wogóle a osoby, które stoją przed nią nie reagują więc ona nic nie moze zrobić
na co -eM- nie wytrzymała i powiedziała pani z kolejki żeby może tej starszej pani za to głowe urwała za to, że ta podeszła...


Pani z kolejki napuszyła się poważnie wydęła policzki i tak została do czasu kiedy to podeszła następna do okienka obok też bez kolejki ehhhh wtedy to się zaczęła jazda między pacjentami z kolejki i tych podchodzących ale tego Mysza już nie słyszała bo podskakując na schodach udała się do pana dr S na 2 piętro przyczółku :)


Mysza dostała długo oczekiwaną szczepionkę (dawka nr 1 z 3) i przykrą wiadomość, niestety za każdym razem musi zjawiać się u dr S ehhhh jeszcze tylko 2 razy


wieczorem za to Mysza zjawiła się w punkcie zbiorczym na spotkaniu tzw. klasowym
co prawda ilość uczniów była niewspółmierna do listy z dziennika ale i tak było fajnie...
bo przecież z niektórymi -eM- nie widziała się 15 lat ...
było dużo wspomnień i opowieści, kilka zdjęć ktoś przyniósł, jeszcze więcej zrobiono ....
i był też jeden rodzynek płci odmiennej ... trzeba jednak sprostować, że klasa -eM- była mieszana w ilości mniej więcej pół na pół ...
co do reszty kolegów, którzy to z różnych powodów się nie zjawili to Mysza nie będzie komentowała
niech żałują...


bo było tak....

niedziela, 27 kwietnia 2008

10 lat minęło ...


Mysza z całą pewnością może stwierdzić, że znajomi z klasy prawie nic sie nie pozmieniali ...

niedziela, 9 marca 2008

stare dobre... i wino

Mysza gdy się dziwi robi różne śmieszne miny
Ściska wargi, zagryza usta, kręci nosem i szeroko otwiera oczy ze zdziwienia....
tak było też na koncercie starego dobrego małżeństwa
Razem z Z i A wybrały się na ten koncert
bilety zakupione przeszło miesiąc temu czekały na "wielkie" zdaniem Myszy wydażenie
koncert odbył się 7 marca (w tym dniu również Zagłębie wygrało z Legią -ale nie o tym dzisiaj) i trwał ponad 2 godziny
pierwszych kilka piosenek z nowej płyty zespołu ok i tak może ze 30 minut potem jakaś straszna masakra martwe natury, malarz co maluje maszyną do pisania no i mierzenie zawartości Boga w Bogu.... Mysza nie wie co się działo w tym czasie.... zgubiła się psychicznie i również nie wiedziała co poeta (zdaniem Myszy i spółki grafolog) chciał przekazać
Koncert rozkręcił się gdy panowie zaczeli grać stare kawałki... i widać było, że widownia na to właśnie czekała, zaczęły się gromkie oklaski i śpiewy
tak właśnie o to w tej cudownej atmosferze koncert skończył się po 22
Z zapakowała Myszę i A do Z-mobilu i pojechały (wymijając gdzie niegdzie kibiców co szli jak święte krowy środkiem ulic w mieście) świętować dzień kobiet....
A to co się działo później to wieeeeelka tajemnica
Dla zainteresowanych Mysza przekazuje, że całe 5 litrów nie zeszło ale nie wiele zostało :P

niedziela, 2 marca 2008

Australian Pink Floyd Show

Taaaak ....
Mysza była, zobaczyła, wróciła
i chce więcej .....

Tego dnia Mysza zapakowała się w Złośnicowóz i pojechała do Spodka...
Wiało strasznie ale obie były podekscytowane wielkim koncertem, który juz za chwilkę miał się rozpocząć. Po drodze (no prawie) zwinęły Szanownych Państwa Czarne-Nerozostwo a po zakupieniu napojów różnych wszyscy zasiedli na swoich miejscach.
Mysza darła się w niebogłosy wyspiewując każdy tekst z efektem raczej średnim za co przeprasza towarzystwo, które musiało tego słuchać o ile słychać Myszę było ...
ehhhh koncert był świetny...
Same nogi rwały sie Myszy do poskakania....


Jeszcze raz dzieki za wspaniały prezent urodzinowy ...

sobota, 1 marca 2008

kocie igraszki o 4:00 nad ranem

zabawimy się w i łapanie za stopy i wylewanie wody -pomyślał
życzenie swe spełnił
nie zwracając uwagi na czas, przestrzeń
...i śpiącą Mysze
o 4:00 nad ranem...

z gardła wyrwało się pewne przekleństwo (nie przytoczę bo przestaje bluzgać-staram się przynajmniej), poducha poszła w ruch ale niestety chybiła
zebrała się więc z gracją słonia by powycierać zalane panele...
czynności te powtórzyły się jeszcze 4 razy aż śpiąca Mysza skapitulowała...
... na domiar złego jakims dziwnym trafem alarm w komórce ustawiony był na 05:05 i to z opcją "co dzień"
tego już było za dużo...

w tej sytuacji zostaje tylko opcja -"k a w a"
no i śniadanko bo w brzuszku burczało Myszy pół nocy na szczęście nie słyszała bo spała

i tak gdy zaczęła pałaszować "czarny" wślizgnął się pod koc i zasnął
Mysza natomiast drzemała nad kubkiem kawy...

Zadzwonił kolejny budzik ... znak że trzeba biec do sklepu po świeże bułeczki na drugie i dla niektórych pierwsze śniadanko....

wtorek, 26 lutego 2008

koniec... i kropka








to był chyba ostatni podryw zimy w roku 2008

czas przywitać wiosne...

niedziela, 17 lutego 2008

weekend w Danielce

Planowałyśmy z Z od dawna jakiś wypadzik weekendowy. Początkowo miałyśmy jechać z pewną grupą znajomych, niestety nie udało się. Na szczęście w tym samym czasie Krystyna zaproponowała nam wypad do Chałupy.
Na miejscu zameldowałyśmy się po godzinie 19:00...
Szybciutko, gdy tylko był nas już komplecik rozpalono ognisko...
Jedzonko pyszne a i śpiewy głośne...

Drugiego dnia ze względu na panujący wieczorem mróz siarczysty (ok -20) silna grupa pod wezwaniem postanowiła pośpiewać w środku...






Serducho mi pękało gdy w niedzielny poranek okazał się być najładniejszym z dwóch pozostałych dni...
Słonko świeciła ślicznie a i mrozu troszkę mniej
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy
Czas było wracać a za plecami zostawiałyśmy takie widoki...





A jutro do pracy ehhhh .....





wtorek, 12 lutego 2008

aniołki...

mam takie aniołki wokół siebie, które znają mnie świetnie
przyjechały z biletem na Australian Pink Floyd Show jedyny koncert w Polsce :)

wciąż nie mogę uwierzyć, że będę słuchała na żywo utworów mojego ulubionego zespołu

dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki, dzieki
Aniołki ...

ps. Aniołki w składzie: Leksa, Ayra, Gizmusia i Cleaner :)

sobota, 9 lutego 2008

lejdis

a jasne, że byłam...
a jasne, że ze śmiechu umarłam...
świetny pomysł na film o współczesnych kobietach
gratulacje !!!

poniedziałek, 28 stycznia 2008

co ??????

Pewnego dnia wchodzimy z moją koleżanką K do sklepu (jakiś większy market) z zamiarem zakupienia gotowej mieszanki serów do fondue. Nie znalazlyśmy produktu na półce pytamy obsługę, która akurat skrzętnie wykładała sery ...
- Czy dostaniemy mieszankę serów do fądii (zapis fonetyczny)?? -pytamy rosłego koleżkę
- co ??????????? -odpowiada, wywala szczękę w dół i robi wielkie oczy
- Sery do fądii -powtarzam
- a to ja nie wiem co to jest -odpowiada- zapytam koleżankę
- ........ (imię już nie pamiętam) mamy mieszankę serów do yyyyy, hmmmm, yyyyy ... może pani powtórzyć
- do fądii...-mówie
na co pani wywaliła szczękę także w dół, robi wielkie oczy i myśli
popatrzyłyśmy po sobie z koleżanką K i już chciałyśmy zrezygnować i podziękować obsłudze gdy na raz pani wyrwała się z zamyślenia i mówi:
- aaaaaaa to ja już wiem o co może chodzić ... o fondue (zapis fonetyczny)
- taaaak mówimy pani to chodzi o fondue (zapis fonetyczny)
- a to leżą tam na dole - i pokazuje ręką miejsce tuż pod naszym nosem heh

ale naprawdę nie wymagam wiele od ludzi ... naprawdę

poniedziałek, 14 stycznia 2008

łyżwiarstwo



Wraz z Z podbijałyśmy lodowisko w Sosnowcu :)


Nie wiem jak sie to stało ale w piątek wieczorem zostałam namówiona na zakup łyżew ...


Co prawda jeździło się ..... ale kiedyś dawno dawno


- Czemu nie pomyślałam i w sobote zakupiłam nowiuśką, bieluśką parę łyżew w stosownym rozmiarze ...


W niedziele z samego rana stawiłam się na zimowym stadionie celem zajęcia kolejki ... ludzi było dużo... za dużo


Szanowni Z i W dzielnie walczyli z lodem


Obyło się bez upadków no i stałam sie osobistym trenerem szanownej Z -laskiem trenerem :)

środa, 2 stycznia 2008

koniec roku czyli tzw Sylwester

Było czarno i czerwono ...
Był zabawnie ...
Było diabelsko ...

Tak o to wraz z grupą zaprzyjaźnionych znajomych świętowaliśmy przyjście Nowego 2008 Roku
Adres: Czechowice - Dziedzice

Diablice: na zdjęciu w ilości 4 :)





Wszystkiego naj w Nowym Roku ...