poniedziałek, 8 września 2008

nocne pląsy ...

Mysza obudziła się w środku nocy
coś lub ktoś jakby paparazzo pstrykał jej złośliwie po oczętach ...
otworzyła jedną zaspaną powiekę a za chwilę drugą ...
to nie paparazzo niestety to burza straszna oszalała
nie tam jakaś zwykła z piorunkiem czy błyskawoca ale jakaś straszna masakra
w myślach przypomniało sie jej pranie, które suszyło się na balkonie
- ooo szit... pomyślała - prania już chyba nie ma
biegiem założyła domowe laczki vel kapcioszki i oczki drugie coby trafić w drzwi i śmigiem migiem na balkon
a tam....
przerażenie w oczach -eM- odbijało się w tafli szyby
wszystko było oświetlone jakby ktoś postawił wielką mrygającą ciągle lampę błyskową ..

Mysza rozejżała się na około
cóż było robić, pranie należało ratować
z sercem na dłoni uchyliła drzwi i wystawiła czubek nosa
zauważyła, że balkon spływa a z nim pranie :(
cóż więc pozostało myszy jak tylko zdjąć to nieszczęsne pranie i wnieść do domu...
a drzewa jak patyczki kładły sie na ziemi
tego już dość
biedna -eM- walczyła z suszarką a wichura szalała oj szalała za oknem ...

nocne pląsy skończyły się snem głębokim na szczęscie
choć pobudka do poranna nie była już taka przyjemna ...

Brak komentarzy: