sobota, 18 września 2010

12 słoików ciąg dalszy ...

A wiecie, że miałam okazję spróbować swoich pierwszych słoikowych dzieł.
Nie będę się chwaliła ale wyszło pyszne :)
Może to dlatego, że robiłam je pierwszy raz tak na poważnie i sama ale zrobię ich jeszcze więcej :) A co mi tam ... zima będzie miała smak ogórków.

poniedziałek, 13 września 2010

po urlopie ...

No i żeby nie było za wesoło na tym urlopie wymarzonym rozchorowałam się na amen :(
Chyba muszę iść do lekarza ojjjj
Kilka zdjęć z urlopu ...






środa, 1 września 2010

złośliwość ...

... a wszystko zaczęło się wczoraj bo jestem na chwilę przed urlopem ...
Wczoraj.Był tak cudny dzień, że wracając z pracy jak mną zawiało tak parasol się ciut podłamał (i ja też jego widokiem). Ale byłam dzielna i naprostowałam go na odpowiednią drogę, po czym jak się rozłożył tak nie dało się go złożyć :(
Jakoś z na wpół otwartym parasolem dojechałam do domu ale w głowie widniała myśl "cholera, trzeba kupić nowy"
I leżał sobie tak biedak rozwarty do dziś kiedy to ... ale o tym za chwilę.
Dziś. Dzień podobnie uroczy, poranek wczesny, idę do pracy. Założyłam kurtałkę, wkładam ogumienie typu kalosz i wychodzę. Dziarsko stawiam pierwszy krok w kałużę :) a co mi tam lubię i kaloszki na nóżkach mam. Ale dwa kroki dalej i kolejną kałużę dalej czuję, że mokro. Mokro w prawym kaloszku. Za późno by wracać i zmienić buciki idę dalej. W pracy zaglądam do kaloszka ... no mokro. I w głowie znowu widnieje myśl "cholera, trzeba kupić nowe. W góry jedziesz, do lasu na grzyby trzeba mieć nowe"
Więc nie myśląc wiele lecę do sklepów niestety w tym przypadku wielu w poszukiwaniu kolorowego szczęścia. Zamiast szczęścia pustka i mokra stopa :(
Myślę więc " może z góry się nalało" zaglądamy z rodzicielem pod podeszwę a tam ... pęknięcie na całej szerokości śródstopia. I znowu ta myśl "cholera, jednak trzeba kupić nowe"
- Córcia - rzekł rodzic jeden - trzeba kupić nowe a te na śmietnik.
- ale parasol Ci naprawiłem :)
Super jeden wydatek mniej. No i córcia dziękując z parasolem w ręku poszła dalej z chęcią znalezienia kolorowego szczęścia. I nic nie znalazła. Bo w tym pięknym kraju kaloszki rzecz modna i ich w sklepach nie ma. Są za to kozaki zimowe. W sumie to na Kasprowym śnieg może i do nas przyjdzie :)

Ale największą złośliwość zrobiła mi rzeka Soła, która wzięła i wylała w Rajczy dziś. I nie wiem czy na urlop pojadę bo chciałam jechać dalej za Rajczę w górki, do mojego ukochanego schroniska chciałam jechać ....
A w pracy się śmieją i zaczynają się przekonywać do tego, że dziwne rzeczy przytrafiają się właśnie mnie. I wspominają jak to miałam jechać na Węgry i mi wycieczkę odwołano. Złośliwcy jedni.