niedziela, 9 marca 2008

stare dobre... i wino

Mysza gdy się dziwi robi różne śmieszne miny
Ściska wargi, zagryza usta, kręci nosem i szeroko otwiera oczy ze zdziwienia....
tak było też na koncercie starego dobrego małżeństwa
Razem z Z i A wybrały się na ten koncert
bilety zakupione przeszło miesiąc temu czekały na "wielkie" zdaniem Myszy wydażenie
koncert odbył się 7 marca (w tym dniu również Zagłębie wygrało z Legią -ale nie o tym dzisiaj) i trwał ponad 2 godziny
pierwszych kilka piosenek z nowej płyty zespołu ok i tak może ze 30 minut potem jakaś straszna masakra martwe natury, malarz co maluje maszyną do pisania no i mierzenie zawartości Boga w Bogu.... Mysza nie wie co się działo w tym czasie.... zgubiła się psychicznie i również nie wiedziała co poeta (zdaniem Myszy i spółki grafolog) chciał przekazać
Koncert rozkręcił się gdy panowie zaczeli grać stare kawałki... i widać było, że widownia na to właśnie czekała, zaczęły się gromkie oklaski i śpiewy
tak właśnie o to w tej cudownej atmosferze koncert skończył się po 22
Z zapakowała Myszę i A do Z-mobilu i pojechały (wymijając gdzie niegdzie kibiców co szli jak święte krowy środkiem ulic w mieście) świętować dzień kobiet....
A to co się działo później to wieeeeelka tajemnica
Dla zainteresowanych Mysza przekazuje, że całe 5 litrów nie zeszło ale nie wiele zostało :P

niedziela, 2 marca 2008

Australian Pink Floyd Show

Taaaak ....
Mysza była, zobaczyła, wróciła
i chce więcej .....

Tego dnia Mysza zapakowała się w Złośnicowóz i pojechała do Spodka...
Wiało strasznie ale obie były podekscytowane wielkim koncertem, który juz za chwilkę miał się rozpocząć. Po drodze (no prawie) zwinęły Szanownych Państwa Czarne-Nerozostwo a po zakupieniu napojów różnych wszyscy zasiedli na swoich miejscach.
Mysza darła się w niebogłosy wyspiewując każdy tekst z efektem raczej średnim za co przeprasza towarzystwo, które musiało tego słuchać o ile słychać Myszę było ...
ehhhh koncert był świetny...
Same nogi rwały sie Myszy do poskakania....


Jeszcze raz dzieki za wspaniały prezent urodzinowy ...

sobota, 1 marca 2008

kocie igraszki o 4:00 nad ranem

zabawimy się w i łapanie za stopy i wylewanie wody -pomyślał
życzenie swe spełnił
nie zwracając uwagi na czas, przestrzeń
...i śpiącą Mysze
o 4:00 nad ranem...

z gardła wyrwało się pewne przekleństwo (nie przytoczę bo przestaje bluzgać-staram się przynajmniej), poducha poszła w ruch ale niestety chybiła
zebrała się więc z gracją słonia by powycierać zalane panele...
czynności te powtórzyły się jeszcze 4 razy aż śpiąca Mysza skapitulowała...
... na domiar złego jakims dziwnym trafem alarm w komórce ustawiony był na 05:05 i to z opcją "co dzień"
tego już było za dużo...

w tej sytuacji zostaje tylko opcja -"k a w a"
no i śniadanko bo w brzuszku burczało Myszy pół nocy na szczęście nie słyszała bo spała

i tak gdy zaczęła pałaszować "czarny" wślizgnął się pod koc i zasnął
Mysza natomiast drzemała nad kubkiem kawy...

Zadzwonił kolejny budzik ... znak że trzeba biec do sklepu po świeże bułeczki na drugie i dla niektórych pierwsze śniadanko....