sobota, 4 kwietnia 2015

... kwiecień plecień...

jakiegoś głupiego doła podłapałam w tym kwietniu...
może to z powodu pogody, która wiosennie nie rozpieszcza a może z innych względów...
sama nie wiem...
niby wszystko jest oki, ale coś nie tak...
pogodowo, jak w przysłowiu powiało nam śniegiem na święta ... i to jest ten jeden powód ... już widziałam tą wiosnę, już przecież było 18 stopni ... i co... i posrało się...
ostatnimi czasy, wieczory mam wypełnionę spoti i dobrą książką...
nie wiem komu dziękować za ten serwis muzyczny ... jest rewelacyjny... mam tu wszystko czego mi potrzeba ... i już
co do książek... zagłębiłam się w jakiejś fantastyce znowu ...
Wczoraj drogą kupna nabyłam jednak coś zgoła innego... Zielona Wyspa Igora Ostachowicza ... już sam wstęp mnie rozwalił...
"Moją specjalnością jest milczenie i smętna obserwacja. Rozpamiętuje swe klęski. Rozpamiętuję miny ludzi. Obojętne lub skoncentrowane. Umię czasem wypalić z tą swoją szczerością. Potem patrzę. To nie działa. Bywa że jestem miła i kłamię. [...] Umiem robić zakupy i odpowiadać na pytania. Mam swój profil i tak dalej [...] Powinnam się wbić paznokciami w rzeczywistość i trzymać. Z całej siły. Tylko jak ją złapać? [...] Ciągle coś czytam, ale nie wiem co z tym zrobić. Najczęściej zapominam. Jeśli już zapamiętam, to potem udaję, że sama to wymyśliłam. Trochę nieładnie, ale wszyscy tak robią. [...] Chodzę do pracy, do kina, do sklepów. Używam lekarstw, marzeń, terapii."
Będę wchłaniała tą książkę wszystkimi porami i oczami w najbliższe dni :)

tymczasem muzycznie na dobranoc


1 komentarz:

Złośnica pisze...

ustawiam się po tę książkę w kolejkę ;)